Z Łodzi Fabrycznej wyjeżdżam przed 6 MAZURAMI. Podróż do Warszawy upływa spokojnie i bez problemów. Jako, że HAŃCZA odjeżdża z Zachodniej wcześniej niż MAZURY, to muszę jechać na Centralny i tam ją złapać, gdyż odbywa ona tam dość długi postój. Tak też czynię i zajmuję miejsce w bezprzedziałowym wagonie HAŃCZY, którą prowadzi EU07 z PKP Cargo. Miejsce mam tyłem, ale przy oknie. Ludzi jedzie sporo i to nie tylko do Białegostoku. W stolicy Podlasia 25 minut postoju na zmianę lokomotywy - w dalszą drogę pociąg zabierze gamma. Manewry przebiegły na szczęście sprawnie i odjazd nie opóźnił się. Dużo osób opuszcza pociąg w Suwałkach, gdzie mamy kolejny długi postój na zmianę czoła.
Odcinek od Suwałk do granicy liczy około 25 kilometrów i jedzie się nim niezbyt szybko. O dziwo ludzi w pociągu zostało bardzo dużo, w dużej części obcokrajowców. Na trasie znajdują się co prawda przystanki, ale są nieczynne od lat 90-tych, kiedy to zawieszono tu pociągi osobowe. Między innymi mijamy Kaletnik, gdzie znajduje się przepiękny drewniany budynek dworca. Podobny stoi w Trakiszkach, gdzie mamy postój.
Później jednak zbudowany nowy budynek dworca, a stary pełni jedynie funkcję zabytku. Ten, brzydki zresztą, "nowy" budynek, w którym jak informują nas tabliczki, znajdziemy min. poczekalnie i przechowalnie bagażu, również nie spełnia już swoich funkcji dla podróżnych. Nie ma takiej potrzeby, bo i pewnie niewiele osób w ogóle korzysta z tej stacji. Zdjęcia są częściowo z drogi powrotnej, żeby nie mieszać, wstawiam razem.
Niedługo po odjeździe przekraczamy granicę. Gdy w poprzednich latach na Litwę jeździły pociągi Regio, dojeżdżały one do Kowna. HAŃCZA natomiast, w teorii jedzie do Wilna, w praktyce jednak dojedziemy nią do Mockavy, tuż za granicą, gdzie następuje przesiadka na pociąg litewski. Stacja ta znajduje się w szczerym polu, a właściwie lasku. Na zewnątrz pada deszcz i jest zimno, zatem część osób - za radą obsługi - zostaje w wagonach czekając na przyjazd pociągu z Wilna, który będzie tam powracać. Przesiadka jest spowodowana oczywiście różnicą w rozstawie szyn. W Polsce 1435mm, na Litwie i dalej na wschód 1520mm. Tor normalny dociera co prawda aż do Kowna, ale polska lokomotywa nie ma homologacji na Litwę. Do tego, jak mniemam, trzeba by zaangażować dwa obiegi wagonów, żeby wydłużyć relację. Spalinowy pojazd 730ML Kolei Litewskich przyjeżdża na czas. W powrotnym kierunku również przesiada się duża ilość pasażerów. Na stacji stoi również litewski gagarin ze składem towarowym.
Obsługa litewskiego pociągu porozumiewa się wyłącznie po litewsku, więc czasem pojawiają się jakieś problemy w komunikacji. Dużo osób wsiada w Mariampolu - to jedyny pociąg do stolicy kraju z tego miasta. Najpierw jednak mijamy Sestokai, dokąd tory idą w splocie. Dawniej to tu docierała HAŃCZA. Tutaj znajduje się terminal przeładunkowy.
Postój w Mariampolu z imponującym dworcem.
I Kozłowej Rudzie, gdzie dołączamy do linii biegnącej z Kaliningradu przez Kowno, Wilno do granicy białoruskiej.
W Kownie opuszczam pociąg, jednak większość osób jedzie dalej, do Wilna. Pogoda nie rozpieszcza, natomiast przed dworcem dobrze znane w Polsce, solarisy, tu w wersji trolejbusowej. Zakupuję w kasie bilet do Siauliai.
Odcinek do Palemonas jest mi znany z jazdy do Wilna kilka lat temu, prowadzi przez tunel. Następnie lokalną linią, pociąg kieruje się w stronę Jonavy. Jazda trwa około pół godziny, a za oknem robi się ciemno. Nie ma żadnych postojów. Przed Jonavą docieramy do linii, którą jeżdża pociągi z Wilna do Siauliai. Pierwszy postój to właśnie Jonava. Dalej jazda trasą, którą kursują pociągi Wilno - Kłajpeda. Ogólnie większość mijanych terenów to raczej odludzia. Zatrzymujemy się też w Kiejdanach.
Na stacji końcowej opuszczam pociąg. Sypie śnieg, więc klimat jest ciekawy. Na plus, że otwarta jest kasa biletowa, czynna też poczekalnia.
Żeby dotrzeć do miejsca noclegu, muszę kawałek przejść. Przechodzę między innymi deptakiem, będącym reprezentacyjną częścią miasta.
Po dotarciu do noclegu, wychodzę jeszcze coś zjeść i to na tyle z wydarzeń dnia.
DZIEŃ 2.
Pobudka wcześnie, ale trzeba zdążyć na pociąg. Znów przemierzam deptak, tym razem za widoku.
Zakupuję bilet do Rygi i oczekuję mojego pociągu. Zjawia się też pociąg z Kłajpedy do Wilna.
Tłoku nie ma, zajmuję miejsce, które mam na bilecie, ale spokojnie mógłbym zająć inne. Po drodze zaczyna być nieco więcej śniegu. Ostatni postój na Litwie to Joniskis.
Po minięciu granicy z Łotwą mijamy stację Meitene.
Zaczyna sypać śnieg, jest go też znacznie więcej niż na Litwie. Pierwszy postój na Łotwie to Jełgawa.
Na dworcu głównym w Rydze zatrzymujemy się przy pierwszym peronie. Obok szykuje się do odjazdu szykuje się pociąg do Valgi w Estonii.
Dworzec w stylu modernistycznym, więc do najpiękniejszych nie należy. Zanim udam się na zwiedzanie miasta, mam plan podjechać do Jurmali nad morze Bałtyckie. Zrobię to taką jednostką RVR, po lekkiej modernizacji.
Jest to jeden z kilku niezbyt długich odcinków zelektryfikowanych na Łotwie. Frekwencja całkiem całkiem. Niektóre budynki dworcowe naprawdę bardzo ładne i zadbane. Komfort jazdy tym pojazdem przypomina nieco nasze EN57. Kilka zdjęć z trasy.
Przystanek na którym wysiadam nosi nazwę Majori, ale znajduje się w Jurmali. Funkcjonuje tu dworzec z kasą biletową i poczekalnią.
Na plażę idzie się niedaleko, wąską drogą w willowym otoczeniu. Charakterystyczne dla tej miejscowości poradzieckie wille są po obu stronach ulicy. Wyróżniają się swoją kolorystyką.
Im dalej od morza, tym nieco spokojniej. Po powrocie na przystanek Majori zakupuję bilet i czekam na pociąg do Rygi.
Taki sam zestaw RVR jak wcześniej i tą samą trasą dowozi mnie z powrotem na dworzec główny w Rydze.
Z powrotem na dworzec decyduje się powrócić tramwajem - po raz pierwszy w życiu szerokotorowym.
Po powrocie na dworzec idę do restauracji, aby zjeść jakiś obiad. Na dworcu duży ruch i jest też nawet nienajgorszy wybór restauracji. W okazałej hali wiszą również tablice elektroniczne.
Mój pociąg do Wilna podstawia się niedługo przed odjazdem.
Frekwencja niewysoka. Z racji pory roku, szybko robi się ciemno. Tym razem jadę dalej, do Kaisiadoros. Jest to stacja położona na magistrali Wilno - Kowno przy odgałęzieniu linii do Siauliai. Okolica - pustkowie.
Na szczęście czekam niezbyt długo i zjawia się city elefant do Kowna. Zakupuję bilet i docieram do stacji końcowej bez problemów. W Kownie muszę zanocować, bo pociąg do Polski dopiero jutro.
DZIEŃ 3.
Pobudka późniejsza, bo pociąg dopiero po 10. Na dworzec podjeżdżam trolejbusem. Zjawia się taki sam szynobus jak w tamtą stronę. Trochę ludzi jedzie, ale miejsc starcza na spokojnie. W Mockavie czeka już polski skład.
I gagarin na sąsiednim torze.
W Suwałkach do pociągu wchodzi straż graniczna. Dalsza podróż upływa spokojnie i z przesiadką w Warszawie docieram do Łodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz