Latem 2020 roku, czeski przewoźnik RegioJet po raz pierwszy uruchomił pociąg z Pragi na Chorwackie wybrzeże. Co prawda wcześniej miałem na ten czas inne plany, ale musiały zostać odwołane i nawet dobrze się złożyło, bo mogłem zdecydować się na skorzystanie z tego połączenia.
DZIEŃ 1.
Na dworcu Fabrycznym jestem około 7 rano. W trasę wyruszam osobówką łka do Skierniewic. Pociąg opuszczam w Koluszkach, gdzie po niezbyt długiej przerwie zjawia się dart do Zwardonia. Moim celem są Katowice. Jazda przebiega bez problemów i opuszczam pociąg w Katowicach. Mógłbym stąd jechać od razu do Breclavi EC, ale niestety nie było możliwości kupna biletu przez czeską wyszukiwarkę, ze względu na stację początkową w Polsce, a w kasie ze względu na brak ofert promocyjnych w takiej relacji cena za bilet wyszła astronomiczna. Postanowiłem więc wsiąść w ten pociąg w Bohuminie, do którego dotrę osobówką kś. Po szybkiej wizycie w Mc Donaldzie zajmuję miejsce w elfie II, który to zawozi mnie do tej czeskiej miejscowości. Tam nieco dłuższa przerwa, którą wykorzystuję na dokładniejsze obejrzenie miasteczka. Z racji niedzieli, ulice świecą pustkami. Mój EC do Wiednia zjawia się zgodnie z planem. Po około dwóch godzinach docieram do stacji na granicy Czech, Słowacji i Austrii. Tutaj dwie godzinki czasu do pociągu RegioJet do Chorwacji. Przerwę wykorzystuję na obejrzenie miejscowości. Znajdują się tu dosyć dziwaczne rzeźby z drewna, przez miejscowość przepływa też rzeka Dyje.
Zapowiedziane zostaje 15 minut opóźnienia. Skład tak też się zjawia. Mam zarezerwowane miejsce w wagonie sypialnym. Okazuje się, że moimi współpasażerami są Polacy, jadący na wakacje do Chorwacji, jadą jednak przez Pragę. Mam miejsce na górze, po wjeździe na Słowację rozkładam łóżko. Jazda trasą, którą już kiedyś jechałem osobówką. Stewardessi nie kontrolują biletów, mają jednak wszystkie informacje kto dokąd jedzie, więc w sumie nie jest to konieczne. W pociągu można za darmo nabyć kawę, oraz za opłatą przekąski oraz herbatę. Kolejka do wagonu, gdzie są wydawane jest jednak spora i trochę trzeba w niej spędzić. Od 22 do 6 nie są wydawane. Pierwszy postój mamy na głównym dworcu w Bratysławie. Następnie objeżdżamy miasto w celu dostania się na dworzec Petrzalka, trasą, którą nie jeżdżą osobówki, jednak jazda oczywiście po ciemku. Na dworcu Petrzalka również postój handlowy, nie cieszy się jednak zainteresowaniem podróżnych. Następnie kierujemy się na Węgry. Pierwszy, nieoficjalny postój na terenie Węgier mamy w Rajce.
Trwa on dosyć krótko i obsługa prosi ludzi, aby wsiadali z powrotem do składu. Hegyeshalom, gdzie podczas mojej wizyty w tych rejonach przesiadałem się na Budapeszt, mijamy na przelocie. Dalej jedziemy na południe i docieramy do stacji węzłowej Csorna, gdzie mamy jedyny handlowy postój na Węgrzech.
Nasz pociąg troszkę nie mieści się w peronach. Dalej jedziemy przez Szombathely, za którymi zasypiam.
DZIEŃ 2.
Po drodze zmieniamy kierunek jazdy w Zalaszentivan, ale nie rejestruje tego. Łóżko w miarę wygodne, na węgierskich i słoweńskich torach jednak trochę rzuca. Budzę się, gdy zbliżamy się do Lubljany. Większość ludzi śpi, na korytarzu pociągu pustki. W stolicy Słowenii również pusto, z racji godziny, przed 6 rano.
Po odjeździe z Lubljany zaczyna się powoli rozwidniać. Jedziemy przez tereny górskie. Mijamy Postojną, gdzie znajduje się jaskinie z rozmaitymi formami naciekowymi udostępnione do zwiedzania. Ujęcia z trasy.
Przejeżdżamy przez stację Pivka, gdzie odłączamy się od linii prowadzącej do Triestu i Kopru, a kierujemy się w stronę granicy Chorwackiej.
Rozdawane są croisanty oraz kawa lub herbata - poranny posiłek wliczony w cenę. Po krótkiej jeździe jednotorową linią docieramy do stacji granicznej Ilirska Bystrica.
Przed stacją stoją już dwa radiowozy i policjanci przeprowadzają słoweńską kontrolę graniczną. Mimo, że jest ona dosyć pobieżna, to zajmuje sporo czasu. Po zakończeniu kontroli, ruszamy w dalszą drogę. Niedługo po odjeździe ze stacji przekraczamy granicę Słowenii z Chorwacją. Po jej przekroczeniu zatrzymujemy się na stacji w Sapjane. Następuje tam chorwacka kontrola graniczna. Również zajmuje trochę czasu.
Po wszystkich formalnościach i zmianie lokomotywy ze słoweńskiej na chorwacką, ruszamy z Sapjane. Jedziemy jednotorową trasą, z której korzystają również pociągi regionalne.
Permani.
Jurdani.
Jusici.
Tory na tym odcinku biegną na wysokiej skarpie.
Rukavac.
Jako że moim celem nie jest Rijeka, docelowa stacja pociągu, a miejscowość Crikvenica, muszę skorzystać z autobusu dowozowego. Autobusy te, rozjeżdżające się po terenie Chorwacji, oczekują na nasz pociąg nie w Rijece, a przed stacją Opatija - Matuji, na której opuszczam skład. Przyjeżdżamy tam sporo przed rozkładem. Peron na tej stacji jest niziutki i wąski, a do autobusów trzeba przejść przez tory na dziko, co z walizkami jest niełatwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz