W lipcu 2020 wybrałem się na wyjazd, który przewidywał wizytę w Augustowie, a także jazdę pociągiem na Litwę, jednak to nie do końca się udało, ale po kolei.
1 DZIEŃ.
Wyruszam MAZURAMI do Olsztyna. Trasą od Działdowa jadę po raz pierwszy.
Kozłowo.
Waplewo.
Olsztynek.
W Olsztynie nie mam zbyt wiele czasu. Niedługo po przyjeździe wsiadam w podstawionym Regio do Ełku przez Pisz.
Do Szczytna jazda znaną trasą. Na dalszym odcinku linia była przez długi czas w modernizacji i kursowały autobusy zastępcze. Po jej zakończeniu na trasę powróciły pociągi, jednak tak jak przed nią, w bardzo niewielkiej ilości. Ja jednak dopasowałem plan do tej linii i udało mi się nią pojechać. Prędkość wysoka, przystanki zmodernizowane.
Jeruty.
Spychowo.
Ruciane Nida.
Pisz.
Drygały.
W Ełku mam szybką przesiadkę, więc praktycznie od razu przechodzę na peron, gdzie stoi już kibelek do Białegostoku.
Tą trasą już raz jechałem, więc jedynie ją sobie przypominam. W Osowcu dłuższy postój na krzyżowanie z pociągiem relacji przeciwnej.
W stolicy podlasia jestem o czasie. Po krótkiej przerwie zabierze mnie stąd szynobus, którego stacją docelową są Suwałki.
Frekwencja w pociągu wysoka. Za oknem powoli zaczyna się ściemniać. Do Sokółki jazda po magistrali prowadzącej na Białoruś, dalej odbijamy na niezelektryfikowaną linię w kierunku Suwałk. Część zdjęć pochodzi z drogi powrotnej.
Czarny Blok.
Wólka Ratowiecka.
Czarna Białostocka.
Sokółka.
Sidra.
Kamienna Nowa.
Balinka.
DZIEŃ 3.
Niestety spotyka mnie przykra niespodzianka. Okazało się, że wznowienie kursowania pociągów do Kowna zostało przesunięte o dwa tygodnie. Nie będę więc mógł z nich skorzystać. Co ciekawe w kasie w Łodzi sprzedano mi na te pociągi bilety. Musiałem więc znaleźć alternatywną możliwość dojazdu na Litwę. Około 11 stawiam się na dworcu w Augustowie.
Zabieram się pociągiem do Suwałk. Ludzi sporo. Trasa prowadzi głównie przez lasy. W lesie Suwalskim odchodzi linia do Olecka.
Augustów Port.
Blizna.
Płociczno k/Suwałk.
Las Suwalski.
W Suwałkach jestem o czasie.
Opuszczam flixbusa na dworcu autobusowym, który znajduje się niedaleko dworca kolejowego. Niedaleko tych dworców znajduje się również mój nocleg, do którego udaje się zaraz po przyjeździe. Jako że jest jeszcze widno, po chwili odpoczynku idę obejrzeć miasto.
Odjazd zgodnie z planem. Linia jest dwutorowa i zelektryfikowana. Z tego co wiem jest to jedyna zelektryfikowana linia na terenie Litwy nie licząc odgałęzienia do Troków i zelektryfikowanego w ostatnim czasie odcinka z Wilna do granicy Białoruskiej. Prędkość w miarę wysoka. Jeżeli chodzi o frekwencję to jest średnia, zapewne z racji weekendu.
Zdjęcia z trasy.
Docieram do Wilna. Szybko opuszczam dworzec aby wyrobić się ze zwiedzaniem. Najpierw odwiedzam Ostrą Bramę. Widać tam obraz Matki Bożej, do którego można podejść.
Następnie przez Stare Miasto docieram do podnóża wzgórza Giedymina. Na szczyt dowozi mnie wagonik kolejki. Kilka zdjęć.
Schodzę ze wzgórza, a następnie trolejbusem udaje się do dworca kolejowego. Po wizycie w Mc Donaldzie, jako że zostało mi jeszcze trochę czasu postanawiam przejechać się na cmentarz na Rossie. Korzystam w tym celu z autobusu miejskiego.
I powracam na dworzec kolejowy, który dokładniej oglądam. Przed budynkiem znajduje się pętla trolejbusowa. Zakupuję też bilet do Troków.
Po obejrzeniu dworca zamuję miejsce w city elefancie do Troków. Za stację Lendvaris zjeżdżamy z trasy do Kowna i kierujemy się w stronę Marcinkonys. Jedziemy tą linią jednak tylko kawałek do stacji Senji Trakai, czyli Stare Troki.
Dworzec znajduje się w drugim końcu miejscowości niż zamek, który jest moim celem. Konieczny jest więc spacer i to szybki, żeby zdążyć na pociąg, jednocześnie zostawiając sobie czas w miejscowości i w zamku. Do budowli prowadzą dwa mosty spotykające się na wysepce. Można go obejść w koło, a także wejść do środka, co jednak jest płatne.
Troki są położone nad jeziorami, można tam wypożyczyć rower wodny, czy też przepłynąć się łódką. Pozostały mi czas spędzam właśnie nad brzegiem jeziora.
Następnie przybywa mój city elefant do Kowna. Frekwencja nie duża, więc zajmuję wygodne miejsce i po spokojnej jeździe magistralą opuszczam pociąg na Kowieńskim dworcu. Korzystając ze światła dziennego oglądam go sobie, zaglądając na peron normalnotorowy, gdzie normalnie przyjeżdżałby pociąg z Polski.
Po powrocie do kwatery pakuje się i zbieram do wyjazdu.
DZIEŃ 5.
Czas powrotu. Na autobusowym dworcu w Kownie jestem chwilę przed 5.30 czasu litewskiego (czyli 4.30 czasu polskiego :/). We flixbusie do Warszawy frekwencja bardzo mizerna. Docieram nim do Suwałk. I niestety znów czeka mnie kilkugodzinne oczekiwanie na pociąg. W niedzielny poranek miasto jest opustoszałe, także za bardzo nie ma tam co robić. W końcu około 11 udaje się na dworzec, gdzie wsiadam w szynobus do Białegostoku. Jazda trasą którą już jechałem na tym wyjeździe. Do stolicy Podlasia docieram zgodnie z rozkładem.
Mam trochę czasu, który wykorzystuję na wizytę w restauracji niedaleko dworca. Powracam na stację i zajmuję miejsce w szynobusie do Walił, który właśnie się podstawia.
Frekwencja w pociągu dosyć duża jak na trasę o takim przebiegu. Jedziemy głównie przez lasy, w pobliżu próżno szukać większych zabudowań, zresztą to właśnie puszcza jest główną atrakcją tych terenów.
Białystok Fabryczny.
Sokole Białostockie.
W Waliłach jestem o czasie. Pociąg ma tu krótki postój, który wykorzystuję na obejrzenie stacji i jej okolic - metropolia to nie jest. Linia dalej prowadziła do Zubek Białostockich i granicy Białoruskiej, aktualnie jest nieprzejezdna, a od granicy rozebrana.
Skład opuszczam na dworcu Wschodnim, gdzie przesiadam się w łka sprintera do Łodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz